Seria Torchlight od wielu lat służyła fanom gier typu hack’n’slash jako luźniejsza oraz odmienna stylistycznie alternatywa dla Diablo. Przyciągała dynamiczną rozgrywką, kreskówkową grafiką i bardzo sympatycznie zaprojektowanym trybem kooperacyjnym. Aż osiem lat musieliśmy czekać na trzecią odsłonę gry – za jej stworzenie odpowiada pozornie raczkujące (bo w istocie złożone z byłych pracowników Runic Games, autorów poprzedniczek) studio Echtra Games. Czy możemy rozpatrywać Torchlighta III w kategoriach udanego powrotu? Oceny krytyków na portalu Metacritic są co prawda pozytywne (średnia punktowa 70/100, platforma PC), ale erpegowi oberwało się na paru frontach.
Z opinii dziennikarzy przebija się przede wszystkim brak entuzjazmu i większych emocji. Zarzucają oni dziełu, że nie jest żadnym krokiem naprzód. Niby sprawdza się jako oparte na grindzie RPG akcji, ale daleko mu do gatunkowej wybitności, której choć w małym stopniu oczekiwano po tylu latach.
Trzeciego
Torchlighta chwali się natomiast za przejrzyste drzewka umiejętności, podział na konkretne klasy i dodanie tak zwanych reliktów, pomagających w uatrakcyjnieniu rozgrywki zależnie od obranej ścieżki. Może nie spodziewano się prostoty na aż takim poziomie, ale w ogólnym rozrachunku jest ona jedną z czołowych zalet dzieła. Warstwie graficznej także daleko do znacznego progresu, ale świat został według dziennikarzy zbudowany na tyle starannie, że taka stylistyka nadal świetnie się sprawdza.
Źródło:
Karol Laska - GRY-OnLine
|
Klemens
|
2020-10-14 12:06:39
|
|